Książka jest jedną z najlepszych, jakie czytałem w życiu. Jest przebogata, więc adaptacja filmowa jest jej marnym echem. Jest opowieścią o pewnej specyficznej kobiecie, o jej osobowości. Czytając byłem pełen satysfakcji i radości.
A tłem dla tej historii są lata 50te, dyskryminacja rasowa i płciowa. Tylko tłem. Kanwą. Odnoszę wrażenie, że wszyscy skupili się na płótnie, zamiast na obrazie. Ale może to wlasnie kontynuacja tej historii: pomijamy w naszych życiach radość i satysfakcję, a skupiamy się na płótnie.