Ot, kolejna przeciętna sensacja. No bo, co z tego, że scenariusz napisał Keenen Ivory Wayans, który odegrał tu również główną rolę w niezłym stylu, i któremu asystował równie dobry Jon Voight, a muzykę stworzył Paul Buckmaster, twórca soundtracku do "12 małp"... Mimo wszystko i tak wyszedł proamerykański film bez ciekawszych efektów specjalnych, momentami przewidywalny, szablonowy i nudny. Może to sprawka kiepskiego reżysera? No bo jak inaczej nazwać twórcę thrillera z Pamelą Anderson w roli głównej...? W każdym razie szkoda, bo potencjał jest, tylko poszedł w niewłaściwą stronę.