przepiękny,wzruszający film i wcale nie tylko dla najmłodszych...a może to właśnie starsi widzowie
powinni zastanowić się nad przesłaniem,które czasem może być nieuchwytne dla milusińskich...
ps I mnie też pociekły łzy...
Obejrzałem ten film jakiś czas temu i powiem szczerze, bardzo mi się on spodobał. Nie tak dawno miałem zaś możliwość przeczytać książkę, na podstawie której powstał ten film i jest równie wzruszająca, co film. Może głupio to zabrzmi, ale płakać mi się chciało, gdy Charlotte umarła. Ja wiem, że była już stara i musiała prędzej czy później umrzeć, ale zawsze smutek ogarnia serce, gdy widzi się na ekranie śmierć jakieś postaci, którą się strasznie polubiło. Na pociechę na szczęście mamy scenę końcową, kiedy Wilbur poznaje dzieci Charlotty i jej trzy córki zostają przy nim, aby być mu przyjaciółki. Autor książki i reżyser filmu mówią nam "Coś się kończy, coś się zaczyna, czy nam się to podoba, czy nie, ale... nie znaczy to, że nie możemy uronić łezki smutku po śmierci Charlotte i łezki radości po narodzinach jej dzieci". Tak moim zdaniem mówią do nas twórcy i ja właśnie tak mam - ronię przynajmniej jedną łezkę, nawet jeśli nie na żywo, to w duchu :)
po obejrzeniu pajeczycy charlotte jest placz bo umiera ,a po obejrzeniu polskich komedii albo i nych filmow jest placz bo to takie straszne gowno hehe,od dobrych 5-10 lat polskie filmy sa na mizernym poziomie.
Ciekawe porównanie, muszę powiedzieć xD Nie ukrywam, że całkowicie się z tym stwierdzeniem zgadzam. Nie ma co gadać, dzisiaj rzadko kiedy Polacy umieją nakręcić jakiś dobry i ambitny film. Zwykle poprzestają jedynie na durnych komediach romantycznych. Mogliby nakręcić takie piękne filmy jak "PAJĘCZYNA CHARLOTTY". Dlaczego polskie kino tak nisko upadło? Ja nie wiem. Zagraniczne kino kręci też coraz większe chłamy, ale... Umieją jeszcze nakręcić coś takiego właśnie jak ten uroczy film dla dzieci :)
bo niekiedy film dla dzieci jest zajebisty i mozna sie posmiac jak np taki shernako rekin chodzacy po plazy hehe, albo kac wawa,malaszynski,Karolak,zmuda trzebiatowska,i inne mroczki
Jeśli chodzi o mnie, to ten film był naprawdę wzruszający. Porównałem go z książką i nie ma wiele zmian w fabule, a prócz tego ma w sobie jakąś magię, jakiej nie umiem się oprzeć. Ciekawy też zastosowali zabieg - opiekunka świnki Wilbura, mała i urocza dziewczynka później zaczyna stopniowo interesować się chłopcem z sąsiedztwa, przez co ma coraz mniej czasu na Wilbura :) Widać w tej scenie, że coś się kończy i coś się zaczyna, co może jednocześnie wzruszać, jak i smucić, o co chyba chodzi.