To kwintesencja wszystkiego, czego nie znoszę w kinie. Sztuczność, fałsz, bohaterowie, którzy w ogóle nie interesują, co najwyżej drażnią, nieznośna teatralna maniera gry, słabiutki i wydumany scenariusz, pretensjonalność, czułostkowość. Jedna wielka bzdura.
bla bla bla "nieznośna teatrlna maniera gry"? jesteś ślepy chłopcze.zamówię ci wizytę u okulisty i wszyscy będą szczęśliwi :)
Słucham? Po pierwsze - jestem kobietą. Po drugie - wypraszam sobie takie teksty. Moim zdaniem właśnie taki sposób gry nazywa się "teatralną manierą". A ty chłopcze nie komentuj, proszę, jeśli nie umiesz przytoczyć jakiegoś merytorycznego argumentu.
Pozdrawiam i żegnam.
Ja myślę, że trochę za dużo "wieszasz psów" na tym filmie. Pretensjonalność i czułostkowość? Moja droga, ja ich nie widzę. Wydumany scenariusz? Skądże! Film ejst niezwykle pozytywny. Bez, właśnie, wydumanych skomplikowanych postaci, z jakimi mamy do czynienia w obecnym kinie. "Czarowny kwiecień" jest filmem, który mówi o pozytywnej stronie życia, o miłości, która jest niczym feniks i która jest najważniejszym uczuciem w życiu każdego człowieka.
Mimo to wszystko, skłaniam się ku powiedzeniu "dla każdego coś dobrego" i powstrzymaniu swych zajadliwych języków.