Z ręką na sercu nie pamiętam kiedy ostatnio oglądałam tak dobry film. Niestety mam tę przypadłość, że oglądając rozkminiam sceny na części pierwsze - leci sobie film, a ja patrząc na niego, w głowie mam pościg myśli typu 'ile dubli potrzebowali do tej sceny', 'jaką scenkę musiał odegrać aktor, by go przyjęli do tego filmu', itp. Tym razem tak nie było, albo bardzo rzadko (nawet nie pamiętam którą scenę obmyślałam technicznie).
Akcja toczy się powoli.. typowo dla angielskiej flegmy.. ale to pozwala poskładać myśli, połączyć punkty. Pod sam koniec dostałam prawdziwej gęsiej skórki, bo bałam się, że stanie się coś złego.. i oczy mi się trochę zaszkliły, co jest naprawdę nie lada sztuką, by doprowadzić mnie do łez.. Oczywiście dzieje się wiele złego, ale scenariusz wprawnie prowadzi widza do sympatyzowania z jedną, (no, może dwiema osobami) więc tak naprawdę "złe" dotyczy tej jednej osoby..
Spektrum różnych osobowości, które tworzą jeszcze różniejsze sytuacje jest naprawdę duże, zwłaszcza gdy wziąć pod uwagę, że historia niejako zamyka się w kręgu trzech rodzin.
Prawdziwy, dobrze zrobiony obraz prawdziwych ludzi.. U mnie 9,5*.
PS. Dla rodziców będzie to bardzo ciężki obraz, ale jak najbardziej polecam..
Taaak...., to samo odczucie po Broken mi się niestety od dawna nie powtórzyło :)
W takim razie może to się zmieni po obejrzeniu http://www.filmweb.pl/film/W+kregu+milosci-2012-652964
Baaardzo polecam..